Mój własny libero - rozdział 2
Zastanawiałem się, o co chodziło temu chłopakowi z wczoraj.
Nishinoya Yuu, rok niżej. Z tego, co udało mi się dowiedzieć, w gimnazjum
został ogłoszony najlepszym libero. I faktycznie, miał talent, tego nie mogłem
mu odmówić. Był utalentowany i odebrał każdą moją piłkę, nie ważne, jak ją
odbiłem i co zrobiłem, byleby tylko w końcu udało mi się go przechytrzyć, ale okazało
się to o wiele trudniejsze, niż myślałem. A gdy skończyliśmy, podszedł do mnie
i powiedział "Jestem Nishinoya, ale mów mi Noya. Będę twoim libero,
obronię każdą piłkę i zawsze dam ci szansę na zdobycie dla nas punktu. Do
zobaczenia, Asahi-san!". O co mu chodziło? Przecież nie zadaję się z
ludźmi z drużyny ani ze szkoły. W ogóle, ludzie się mnie z reguły boją, więc
staram się ich unikać.
-Co ty dzisiaj taki zamyślony, Asahi?
Spojrzałem zdezorientowany na spoglądającego na mnie z
uśmiechem Sugę, a jego wzrok wyraźnie mówił, że nie odpuści, póki nie uzyska
satysfakcjonującej go odpowiedzi.
-Znacie tego chłopaka, Nishinoyę?
W sumie chłopacy z mojej klasy byli najlepszym źródłem, by
czegokolwiek się dowiedzieć na temat tego anioła stróża naszej drużyny.
-Tak, Nishinoya Yuu, w tym roku rozpoczął naukę w Karasuno i
dołączył do drużyny. Najlepszy libero w prefekturze, podobno jest w stanie
odebrać każdą piłkę. Jego drużyna z gimnazjum twierdzi, że gdy grasz z Yuu,
możesz być spokojny i skupić się na wszystkim innym oprócz obrony, bo on nie
pozwoli, by przeciwna drużyna zdobyła punkt, gdy jest na boisku. Bardzo
utalentowany ale równie dziecinny, głośny i energiczny. Poświęca każdą wolną
chwilę na trening. A co?
Do rozmowy włączył się Daichi, który wypakowywał swoje
książki i najwyraźniej czegoś intensywnie szukał, ale i tak spojrzał na mnie,
chcąc się dowiedzieć, o co mi chodzi.
-Wiecie, postanowiłem wczoraj zrobić sobie indywidualny
trening i w pewnym momencie pojawił
się na boisku i zaczął odbierać moje piłki.
Wydaje się strasznie przyjacielski.
Chłopcy spojrzeli po sobie i zaczęli się śmiać, co mnie
mocno zdziwiło, ale czekałem, aż w końcu wyjaśnią, o co im chodzi i czułem się
coraz bardziej niezręcznie.
-Czyżby nas kochany Asahi czuł się skrępowany tym, że
pierwszoklasista się go nie przestraszył?
Zaśmiał się Suga, wyszczerzając swoje białe ząbki a ja
czułem, jak się rumienię, bo wszyscy w klasie zaczęli się na nas gapić.
Spuściłem wzrok na swoją ławkę i miałem nadzieję, że zaraz wszyscy odwrócą ode
mnie swoją uwagę, ale wtedy stało się coś, czego kompletnie się nie
spodziewałem.
-Oi, Asahi-senpai! Potrenujemy?
Aż się wzdrygnąłem, słysząc wesoły krzyk dochodzący od
strony drzwi. Spojrzałem tam i zobaczyłem uśmiechniętego od ucha do ucha Yuu,
który patrzył na mnie z roziskrzonymi oczami.
-Hej, Noya! Nie zachowuj się jak dziecko.
Zrugał go Daichi, uśmiechając się przyjaźnie do młodszego
chłopaka, a ten podszedł do nas skocznie.
-Wybacz, Dai-senpai, ale Asahi-senpai jest świetny i
chciałbym móc z nim trenować częściej! Wiecie, jaki jest dobry? Miałem problem
z odbiorem jego piłek, więc muszę trenować jeszcze więcej i ciężej, żeby na
pewno obronić każdą piłkę i pozwolić wam na zdobycie punktu.
Odpowiedział, a jego głos przepełniała ekscytacja, a ja
patrzyłem, jak żywo gestykuluje a w jego oczach widać było dumę i szczęście.
Zdecydowanie cieszył się, że dołączył do drużyny siatkarskiej liceum Karasuno.
Upadłe kruki, tak się o nas mówi. Ale on nie wydaje się być takim upadłym
krukiem.
-Nishinoya-kun, możemy zostać po treningu i wtedy poćwiczyć
indywidualnie, ale nie trenuję w trakcie lekcji.
Przyznałem, a spojrzenie jego roziskrzonych oczu spoczęło na
mnie, a ja widziałem w nim znów tego anioła, którego po raz pierwszy zobaczyłem
na boisku.
-W porządku! Cieszę się, Asahi-senpai! Suga-senpai, będziesz
dzisiaj wystawiał, prawda? Musimy się w końcu zgrać!
-Jasne, Yuu-kun, poćwiczymy. A teraz leć na lekcję, bo zaraz
się spóźnisz.
Powiedział Suga, czochrając go po głowie i chłopak wybiegł z
klasy, krzycząc coś o tym, że widzimy się później a moi przyjaciele ze śmiechem
pokręcili głowami.
-Co za energiczny dzieciak...
Westchnąłem, otwierając książkę, bo do sali właśnie wszedł
nauczyciel i zastanawiając się, jak to będzie na treningu i po treningu.
Komentarze
Prześlij komentarz