Czat - rozdział 19
Obudziłem się i niemal od razu wyskoczyłem z łóżka w którym
leżałem, czym przestraszyłem Kageyamę do tego stopnia, że spadł z krzesła na
którym siedział. Spojrzałem na niego ze strachem i widziałem zdezorientowanie
malujące się na jego twarzy.
-Shoyo? Wszystko w porządku?
Zapytał, zbierając się z podłogi i podchodząc do mnie, a ja
poczułem łzy piekące mnie pod powiekami. Spuściłem głowę i poczułem, jak mnie
przytula, gładząc mnie uspokajająco po plecach, a ja po prostu rozpłakałem się
jak małe dziecko.
-Co się stało?
Zapytał miękko, co mnie jeszcze bardziej doprowadziło do
płaczu, aż nie mogłem się uspokoić. W końcu spojrzałem mu w twarz i zagryzłem
wargę.
-Przepraszam.
Widziałem, jak zaskoczenie i niezrozumienie maluje się na
jego twarzy a ja zastanawiałem się, jak mam mu to powiedzieć.
-Za co przepraszasz?
Wziął mnie na ręce i posadził mnie z powrotem na łóżku w
sali pielęgniarki, które było na tyle wysokie, że nogi dyndały mi w powietrzu.
-Wiesz, ja... ja już wiem, co się stało i to moja wina.
Nie miałem odwagi spojrzeć mu w twarz. Podszedł do mnie i
przytulił mnie, próbując mnie jakoś pocieszyć i uspokoić.
-Chodź, chłopacy są jeszcze na sali gimnastycznej, powiesz
im o wszystkim.
Poprosił, po czym poczekał, aż wstałem i objął mnie
ramieniem, zmierzając razem ze mną w odpowiednim kierunku. Oczy wszystkich
zwróciły się na nas, gdy tylko przekroczyliśmy próg hali sportowej i zaraz
dookoła nas zebrali się członkowie drużyny otaczając nas kółeczkiem.
-Hinata, jak się czujesz?
Zapytał mnie Suga, chociaż widziałem, jak spogląda niepewnie
na Tobio, najwyraźniej chcąc wiedzieć, co się dzieje.
-Ja... przypomniałem sobie...
Powiedziałem cicho a wszyscy zamarli. Poczułem czyjąś dłoń
na ramieniu i spojrzałem w górę, spoglądając prosto w zaniepokojoną twarz
naszego kapitana.
-Opowiesz nam?
Skinąłem potakująco głową i westchnąłem, czując się
niezwykle słabo. Nie chciałem nawet o tym myśleć. Przez moją głupotę cała
drużyna była zagrożona. Łzy znów popłynęły mi po policzkach.
-Półtorej roku temu byłem na festiwalu wiosennym Karasuno.
Poznałem pewną dziewczynę z klasy wyżej. Airi Yui. Rozmawialiśmy a potem
spotkaliśmy się na koniec festiwalu, gdy puścili fajerwerki. Chciała, żebym ją
pocałował, ale ją odrzuciłem. Powiedziała, że pożałuję tego. Nie sądziłem, że
mówi na serio, więc o tym zapomniałem. Przepraszam...
Spuściłem głowę, czując, że zaraz kompletnie się rozkleję a
opiekuńcze ramiona Kageyamy objęły mnie, dając mi się wypłakać.
-To nie twoja wina. Nikt nie może cię do niczego zmuszać, a
odgrywanie się za coś takiego jest obrzydliwe. Teraz będziemy mogli ruszyć do
przodu. Zadzwonię do nauczyciela i powiem mu o wszystkim. Na dzisiaj to koniec.
Idźcie do domów i uważajcie na siebie.
Zarządził Daichi a na sali zapanowało poruszenie, gdy
wszyscy się zbierali do wyjścia.
-Shoyo, chodź. Idziemy do domu.
Szepnął mi do ucha Kageyama i zaprowadził za resztą do
szatni.
Komentarze
Prześlij komentarz