Miłość i nienawiść dzieli cienka granica - rozdział 30
Draco powoli tracił nadzieję, że jego partner jeszcze kiedykolwiek się obudzi, mimo, że codziennie dostawał on odtrutkę. Medycy przypuszczali, że to z powodu jego słabego zdrowia tak długo zajmuje mu wybudzenie się ze śpiączki, jednak to w cale nie pocieszało Ślizgona, który czekał na niego, z każdym dniem czując się coraz gorzej i zaczynał już myśleć, że nigdy więcej nie spojrzy w zielone oczy. Mimo to codziennie po lekcjach i po kolacji przychodził do Skrzydła Szpitalnego i czuwał przy jego łóżku, czując, że nie może zrobić inaczej. Chłopak zbyt szybko stał się dla niego kimś ważnym. Westchnął cicho i przetarł zmęczone oczy, bo ostatnio coraz gorzej spał, po czym popchnął wrota do jego miejsca docelowego, którym była oczywiście sala szpitalna, i zobaczył Snapea i Dumbledorea, którzy żywo o czymś rozmawiali z... Harrym? Spojrzenia całej trójki spoczęły na blondynie, a on miał wrażenie, że miał zwidy albo halucynacje od zbyt małej dawki snu. Powoli podszedł do łóżka, nie odrywając wzroku od uśmiechającej się do niego lekko twarzy Wybrańca, po czym dotknął niepewnie dłonią jego twarzy, badając jej strukturę.
-Harry...
Szepnął, czując łzy ulgi i radości napływające mu do oczu i przytulił chłopaka, zamykając go w swoich ramionach. Czuł, jak drobne ciało wtula się w niego ufnie, jakby wiedział, że chłopak za wszelką cenę ochroni go przed całym światem.
-Hej, Draco.
Odpowiedział, mrucząc bardziej w jego koszulę, ale nie odsuwając się ani o milimetr, aż silne ramiona puściły go i mógł w końcu spojrzeć w ukochaną twarz.
-Kiedy się obudziłeś?
-Jakąś godzinę temu.
Stalowe oczy spojrzały karcąco po obu dorosłych mężczyznach, stojących przy nogach łóżka i obserwujących sytuację, ale żaden z nich sobie nic z tego nie zrobił. I tak wiedzieli, że chłopak zaraz tu przyjdzie, więc co to była za różnica, czy mu powiedzą, czy też nie? W końcu sam szybciej by się dowiedział, a tak to miał niespodziankę.
-Martwiłem się o ciebie. Tak bardzo się cieszę, że wreszcie się obudziłeś.
Wyznał, splatając ich dłonie i bawiąc się palcami chłopaka, który wciąż patrzył na niego z czułością i z delikatnym uśmiechem.
-Przepraszam, Draco. Nie chciałem przysparzać ci problemów.
-Nie przejmuj się. Najważniejsze. Że już ze mną jesteś.
Odpowiedział Ślizgon, nie mogąc oderwać wzroku od twarzy swojego chłopaka, która w końcu miała inny wyraz niż spokojnego snu. Nie mógł nacieszyć się, słysząc jego głos, którego przez ostatnie tygodnie tak bardzo mu brakowało.
-Zabieram cię do dormitorium.
Powiedział, zarzucając sobie torbę na jedno ramię i biorąc Harry'ego na ręce, jak księżniczkę, nic sobie nie robiąc z jego protestów, i podążył w stronę lochów.
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńcudnie, jata obudził się w końcu Harry, a Draco taki szczęśliwy, a co będzie się działo w dormitirium... i randka jest zaległa, kocyk, jedzonko i wieża astronomiczna ;)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia