Papieros - Prolog 2



-Mm, kotku, jesteś cudowny...

Mężczyzna górujący nade mną wplątał palce w moje włosy i szarpnął za nie mocno, przez co jęknąłem z bólu i wypuściłem jego przyrodzenie z ust. Czułem, jak stróżka śliny ścieka mi z kącika ust, czego nie mogłem nawet zetrzeć, bo ręce miałem związane na plecach. Ciemne oczy patrzyły na mnie z pożądaniem i mężczyzna oblizał usta, obserwując moje ciało, co niezmiernie mnie brzydziło. Sam nie był ani trochę przystojny. Ot, pracownik korporacji po czterdziestce, dosyć niski i dosyć otyły z łysiejącymi oczami, który lubi znęcać się nad młodymi chłopakami i wyładowywać na nich frustrację, że jego żona mu nie daje.

-Chcesz, żebym cię pieprzył, kocie?

Zapytał zachrypniętym głosem, przejeżdżając biczem po moim policzku, na co się wzdrygnąłem.

-Spełnię każde twoje życzenie.

Odpowiedziałem spokojnie. W końcu byłem już przyzwyczajony do takiego traktowania. Mężczyzna sięgnął po coś do swojej torby i po chwili schylił się, zakładając pierścień na mojego twardego penisa. Co ja poradzę, że przy obciąganiu mu wyobrażałem sobie kogoś innego i się podniecałem?

-Nie masz prawa dojść, kotku.

Szepnął wprost do mojego ucha i rzucił mnie na podłogę tak, że nie mogłem się podnieść i czułem, jak zbliża się do mnie. Po chwili pokój wypełnił krzyk mojego bólu.

Komentarze

Popularne posty