Wróciłeś - rozdział 4
Shizuo na jakiś czas był zmuszony wziąć wolne w pracy, bo
cały czas myśląc o swoim chłopaku był bardzo niespokojny i nie umiał się
kontrolować. Z każdym dniem martwił się coraz bardziej, nie mając pojęcia, co
się dzieje i chciał jak najszybciej odnaleźć czerwonookiego, jednocześnie
zamartwiając się, czy tej pchle nic się nie stało. Dzisiaj, po dwóch
tygodniach, znów zdecydował się odwiedzić apartament, w którym mieszkał, chcąc
sprawdzić, czy tam jest, ale znów nie było w środku nikogo oprócz jego sekretarki,
Namie. Westchnął cicho i odpalił kolejnego papierosa, wracając do domu i będąc
myślami gdzieś daleko. Nie uśmiechało mu się siedzieć przez całe dnie w domu,
ale codziennie bił przynajmniej jednego klienta, więc nie miał wyboru.
Przypominały mu się coraz to inne sytuacje, które spędził z Izayą. Westchnął
cicho i zauważył, że coraz więcej codziennych szczegółów przypominało mu o
czarnowłosym. Wrócił myślami do dnia pierwszych urodzin Orihary, które spędzali
jako para. Tego dnia przyszedł do apartamentu Izayi zaraz po pracy z tortem w
dłoni, który specjalnie był gorzki i kawowy, żeby mu smakował, bo informator
przecież nie cierpi słodyczy. Siedzieli przy stole i świętowali razem,
rozmawiając i śmiejąc się. Była to sytuacja, której większość osób nie mogłaby
sobie wyobrazić w ich wykonaniu. Mimo, że atmosfera była świetna, to jego
partnerowi było przykro, że ten nie przyniósł mu żadnego więcej prezentu,
oprócz tortu, a przynajmniej sądził, że tak jest. Ale Heiwajima miał dla niego
prezent, a mianowicie karnet na 10 masaży w jednym z salonów, który podobno był
najlepszy w Ikebukuro. Gdy czerwone oczy spoczęły na kartoniku, chłopak zaczął
się śmiać. Blondyn nie bardzo wiedział, o co chodzi, więc uniósł pytająco swoje
brwi i czekał, co ten mu odpowie. Powiedział wtedy, że nie spodziewał się tak
trafionego prezentu od narwanego chłopaka i cieszył się. Westchnął cicho i
zgasił peta pod butem, zastanawiając się, o co chodzi i gdzie też może być jego
prywatna pchła, za którą tęsknił i o którą martwił się bardziej, niż byłby
skłonny kiedykolwiek przypuszczać.
-Gdzie jesteś, Izaya.
Westchnął cicho mężczyzna, wchodząc do swojego mieszkania i
od razu wiedział, że coś jest nie tak. Czuł znajomy zapach, chociaż niezbyt
intensywny.
-Izaya?
Zapytał, wchodząc w głąb mieszkania i wszedł do kuchni,
gdzie zapach był najsilniejszy i rozejrzał się, ale nie zobaczył tam
czarnowłosego chłopaka, którego szukał. Już miał wyjść z pomieszczenia, ale
zauważył na stole białą kartkę papieru, której rano na pewno tak nie było. Podszedł
i wziął papier do ręki, od razu rozpoznając staranny charakter pisma swojego
chłopaka.
Shizu-chan,
proszę, nie szukaj mnie. Wrócę niedługo, ale musisz zachowywać się normalnie.
Inaczej będziesz w niebezpieczeństwie i nie wiem, czy dam radę Ci pomóc na czas.
Proszę, poczekaj jeszcze trochę. Spotkamy się za niedługo w twoim mieszkaniu.
~Izaya
proszę, nie szukaj mnie. Wrócę niedługo, ale musisz zachowywać się normalnie.
Inaczej będziesz w niebezpieczeństwie i nie wiem, czy dam radę Ci pomóc na czas.
Proszę, poczekaj jeszcze trochę. Spotkamy się za niedługo w twoim mieszkaniu.
~Izaya
Poczuł, jak opuszczają go wszelkie siły i opadł na krzesło,
chowając twarz w dłoniach.
-Pchło, w coś ty się wpakował?
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńcudownie, ok mamy karteczkę od Izayi to znaczy że żyje, nikt go nie przetrzymuje to powiedzmy jest w miare bezpieczny chociaż w co się wpakował że i Shuzo grozi...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia