Wróciłeś - rozdział 3



Shizuo przechodził po mieście, po raz enty przeszukując każdy zakamarek, w poszukiwaniu swojego sekretnego kochanka. Przez cały ranek próbował się do niego dodzwonić, ale za każdym razem słyszał w słuchawce ten sam komunikat, że komórka Izayi jest wyłączona. Blondyn powoli odchodził od zmysłów, wyrzucając sobie, że nie zauważył wcześniej jego zniknięcia a za każdym razem, gdy o tym pomyślał, wmawiał sobie, że przecież miał pracę i przez jakiś czas nie mogli się widywać. Miał wrażenie, że oszaleje z tej niepewności i obiecał sobie, że jeśli informatorowi coś się stało, zabije powoli i w okropnych męczarniach każdego, kto go skrzywdził. Sam nie wiedział, kiedy, zaszedł do Russia Sushi, przed którym jak zwykle stał Simon i rozdawał przechodniom ulotki.

-Cześć, Shizuo. Ty być głodny? Sushi dobre.

Usłyszał niski głos, który łamanym japońskim zachęcał go do obiadu. Blondyn przystanął i po krótkim zastanowieniu postanowił, że nie zignoruje przyjaciela i zje u niego obiad, więc wszedł do niewielkiej restauracji i usiadł przy barze, gdzie od razu zagaił go ciemnoskóry mężczyzna, który wszedł zaraz za nim i wkrótce podsunął mu filiżankę herbaty.

-Ty być zmartwiony. Sushi dobre na smutek.

Usłyszał, na co zaśmiał się i upił łyk, jego zdaniem zdecydowanie zbyt gorzkiej herbaty, wzdychając ciężko i opierając policzek na swojej dłoni.

-Mam pewien problem, którego nie mogę rozwiązać.

Przyznał, uśmiechając się lekko, z nostalgią, nie odrywając wzroku od niewielkiego kubka wypełnionego ciepłym napojem, z którego powierzchni unosiła się ledwo widoczna para. Pamiętał, jak nocował po raz pierwszy w apartamencie Orihary i ten zamówił dla nich tradycyjną, japońską kolację. Gdy blondyn do niego przyszedł, stał właśnie w kuchni i próbował przygotować tradycyjną, japońską herbatę, co w cale nie było takie proste, szczególnie dla kogoś, kto nigdy tego nie robił. Wyszła paskudna, ale nie przejmowali się tym, Shizuo doceniał, że chłopak postarał się tak bardzo, specjalnie dla niego. Pamiętał też, jak po kolacji wyszli na dach i leżeli tam długo, stykając się jedynie ramionami i wpatrując się w gwiazdy. Czasem milczeli, czasem rozmawiali i było im dobrze. Czuli, jakby czas się zatrzymał i nie istniało nic, poza tą chwilą i nimi dwoma, leżącymi na dachu wieżowca. Jednak w pewnym momencie czerwonooki zaczął drżeć z zimna, więc Shizuo wziął go na ręce i zabrał z powrotem do apartamentu, kierując się prosto do sypialni, gdzie położył się z nim na łóżku i mocno przytulił, starając się oddać chociaż trochę własnego ciepła drobniejszej postaci.

-Shizuo, nie martwić się. Wszystko się wyjaśnić z czas.

Usłyszał, gdy przed jego oczami wylądował talerz wypełniony jego ulubionym sushi i podniósł głowę, zerkając na stojącego za barem przyjaciela.

-Masz rację, Simon. Dzięki za pomoc.

Komentarze

  1. Hejka,
    cudnie, gdzie jest Izaya, coś mi sie zdaje że Simon może widzieć że oni byli razem...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty