Papieros - rozdział 3-2
Weszliśmy do
kawiarni, w której umówiliśmy się z Sebastianem i rozejrzeliśmy się za
blondwłosym. Adam zauważył go pierwszy. Siedział w najbardziej oddalonym rogu
kawiarni i popijał kawę, zajadając ją ciastkiem czekoladowym. Gdy tylko nas
zauważył, pomachał do nas, więc podeszliśmy i zajęliśmy miejsca naprzeciwko
niego, jednak nim zdążyliśmy się odezwać podeszła do nas kelnerka, podając nam
menu.
-Dla mnie latte z mlekiem migdałowym.
Zamówiłem, nie zerkając nawet na trzymane w dłoniach menu,
które od razu jej oddałem, tymczasem mój brat zawzięcie je przeglądał.
-Wezmę ciastko z truskawkami i capuccino.
Powiedział z szerokim uśmiechem a gdy kobieta odeszła
spojrzeliśmy zgodnie na siedzącego przed nami chłopaka, który uśmiechał się do
nas przyjaźnie.
-Więc... chciałeś się z nami spotkać.
Zaczął mój brat, opierając brodę na splecionych dłoniach i
zerkając na niego spod na wpół przymkniętych oczu. Ja z kolei rozwaliłem się na
krześle i obserwowałem ich z lekkim dystansem. Nie wiedziałem, czego on od nas
chce, ale skoro mieliśmy się spotkać bez Kami, musi to jej dotyczyć, co
oznacza, że Adam może różnie zareagować i może być potrzeba powstrzymywania go przed
popełnieniem morderstwa na tym nieszczęsnym blondynie.
-Tak, w sumie mam do was pewną sprawę. Niedługo piszemy
maturę i składamy podania na studia. Wiem, że Kamila chciałaby wyprowadzić się
z domu, stąd moje pytanie. Chcę na studia wynająć mieszkanie i pracować,
oczywiście, pomyślałem więc, że mógłbym zaproponować Kamili, byśmy zamieszkali
razem. Jednak wiem, że jest ona dla was jak siostra i jesteście dla niej bardzo
ważni. Jeśli uważacie to za zły pomysł, nic jej nie powiem. Ponieważ Kamila
bardzo was kocha, pomyślałem jednak, że moglibyśmy wynająć coś wszyscy razem i
zamieszkać we czwórkę.
Spojrzałem na zaskoczonego Adama i w tym momencie podeszła
do nas kelnerka, kładąc przed nami nasze zamówienie. Upiłem łyk lekko gorzkiej
kawy i odchrząknąłem.
-Nie jest to zły pomysł. Moim zdaniem Kamila się ucieszy,
jednak nie wiem, czy będę mógł z wami zamieszkać. Muszę to przemyśleć. Ale
Kamila prawdopodobnie się zgodzi.
Uśmiechnąłem się lekko do Sebastiana, a on wyraźnie
odetchnął z ulgą, słysząc moje słowa.
-Ja się zgadzam. Zamieszkam razem z wami i będę was
pilnować. Jednak jeśli skrzywdzisz Kamilę, będziesz miał ze mną do czynienia. Z resztą, Kamila nawet sama o tym myślała, ale
nie chciała ci nas narzucać. Skoro propozycja wyszła od ciebie, nie ma
problemu.
Odpowiedział, wsypując jednocześnie cukier do swojej kawy i
obserwując, jak zatapia się powoli w warstwie piany z mleka.
-Dzięki chłopaki. Bardzo mi pomogliście. Tak w ogóle... mam
pomysł na prezent na jej urodziny. Pomożecie?
***
Wszedłem do hotelu M., w którym umówiłem się z tajemniczym
mężczyzną i skierowałem się do pokoju, który wynajął. Napisał, że czeka na mnie
w pokoju 1034, więc musiałem jechać windą na samą górę, na 10 piętro, ale
szybko znalazłem odpowiedni pokój. Zapukałem do drzwi i po chwili stał w nich
przystojny, niewiele starszy ode mnie mężczyzna o ciemnych włosach i
przeszywających na wskroś zielonych oczach. Ubrany był w czarną, jedwabną
koszulę i czarne, eleganckie spodnie. Zmierzył mnie uważnym spojrzeniem i
uśmiechnął się lekko, co sprawiło, że zmiękły mi kolana. Był totalnie w moim
typie.
-Mark, zgadza się? Wejdź, proszę.
Jego głos był niski i ciepły, przyjemnie było go słuchać i
żałowałem, że nie powiedział nic więcej. Otrząsnąłem się z dziwnego otępienia i
wszedłem za nim do apartamentu a po chwili usiadłem w salonie na kanapie, którą
mi wskazał, podczas gdy on nalewał czerwonego wina do kieliszków.
-Wiesz, zastanawiałem się, czy przyjdziesz. Słyszałem, że
nie uciekasz z umówionych spotkań, ale nie byłem pewien, czy nie weźmiesz mojej
propozycji za żart.
Powiedział, podając mi kieliszek i siadając w fotelu
naprzeciwko mnie. Upiłem łyk wina, starając się rozluźnić, zanim cokolwiek
odpowiem.
-Prawdę mówiąc zdziwiłem się wysokością kwoty, jaką mi
zaproponowałeś, ale postanowiłem się zgodzić. Powiedz mi, czego ode mnie
oczekujesz?
Jego usta wygięły się w tajemniczym uśmiechu i założył nogę
na nogę, a cała jego postawa emanowała pewnością siebie, przez co czułem się
jak nic nieznaczący robak, ale, o dziwo, w cale mi to w tym wypadku nie
przeszkadzało.
-Oczekuję, że będziesz mój.
-Dzisiejszej nocy będę tylko twój.
-Nie, Mark. Nie tylko dzisiejszej nocy. Oczekuję, że już
zawsze będziesz tylko mój.
Przełknąłem ciężej ślinę, widząc zaborczość w jego oczach i
słysząc jego zdecydowane słowa. W co ja się wpakowałem?
Komentarze
Prześlij komentarz