Wróciłeś - rozdział 8
Noc, jak łatwo się domyślić, była namiętna. Jednak ranek
przywitał ich spokojem. Gdy tylko informator otworzył swoje bordowe ślepia,
zorientował się, że jego partner siedzi na balkonie i pali swoje ukochane
papierosy, wpatrując się w krajobraz rozciągający się tam. Czarnowłosy wstał z
łóżka i bezszelestnie, okryty jedynie za dużą koszulą ex-barmana podszedł do
niego i objął go za szyję od tyłu, muskając ustami jego lekko szorstki
policzek.
-Dzień dobry, Shizzy. Wcześnie wstałeś.
Wyśpiewał, biorąc podbródek blondyna w palce i odwracając
jego twarz i całując krótko miękkie wargi.
-Nie mogłem spać...
Przyznał niechętnie mężczyzna, uśmiechając się lekko w
reakcji na delikatną pieszczotę.
-A co ci tak zaprząta tę blond czuprynę?
Izaya przykucnął obok niego, nie chcąc siadać gołym tyłkiem
na zimnych płytkach.
-Twoje wczorajsze słowa.
Złote oczy prześlizgnęły się po drobnym ciele, które
poznaczone było śladami po jego palcach i zębach, świadczące o ich upojnej
nocy, pierwszej od wielu tygodni.
-Które? Wiesz, dosyć sporo gadam.
Zaśmiał się, przeczesując palcami opadające mu na oczy
włosy.
-O wspólnym mieszkaniu.
Sprecyzował, gasząc papierosa i wyciągając kolejnego z paczki.
-Mówiłem poważnie. Chciałbym, żebyś ze mną zamieszkał i
jeśli zechcesz, to chciałbym przestać się kryć z naszym związkiem.
-Więc dlaczego wcześniej tak uparcie i wręcz obsesyjnie to
ukrywałeś?
Pomiędzy kochankami na moment zapadła cisza, podczas której
słychać było jedynie syk powoli wypalającego się papierosa.
-Wiedziałem, że jeśli ktoś się o nas dowie, będziesz w
niebezpieczeństwie. Jesteś silny i zadziwiająco szybko się leczysz, jesteś
odporniejszy od normalnych ludzi, ale nie jesteś nieśmiertelny, Shizzy. Nie
mogłem pozwolić, by coś ci się stało. Zabiliby cię, by mnie skrzywdzić. To
trwało już od czasów liceum. Nie mogłem mieć życia, bo gdyby tylko wywęszyli,
że jest ktoś, na kim mi zależy, od razu skrzywdziliby tę osobę. W tym wypadku,
ciebie.
-Opowiedz mi o tym.
Poprosił blondyn, przyciągając czarnowłosego do siebie i
sadzając go sobie na kolanach, obejmując go.
-W ostatniej klasie liceum przez przypadek wpadłem w centrum
pewnej grupy. Miałem wtedy mało doświadczenia i nie widziałem w nich
zagrożenia, aż zabili chłopaka, z którym wówczas się umawiałem. Wtedy
zrozumiałem, jak niebezpieczni są. Regularnie dostawałem listy z pogróżkami,
ponieważ przez przypadek w moje ręce wpadły pewne sekretne informacje. Dostałem
je od kogoś, ale to mi się obrywało i nie mogłem się ich pozbyć ani ich
wykorzystać. Nie było okazji. Po jakimś czasie zakochałem się w tobie ale
walczyłem z tym uczuciem, jednak, jak wiesz, przegrałem. Musiałem więc wymyślić
coś, żeby zapewnić ci bezpieczeństwo. Na początku sądziłem, że takie ukradkowe
spotkania nam wystarczą, ale zaczęło mnie to coraz bardziej męczyć. Chciałem w
końcu normalnie żyć. Wiedziałem, że mnie nic nie zrobią, bo jestem dla nich
zbyt cenny. Zacząłem więc w końcu szukać
sposobu, by móc żyć z tobą normalnie i jednocześnie nie narażać cię na niebezpieczeństwo.
Wtedy natknąłem się na pewną poszlakę, która okazała się być informacją na wagę
złota. Niestety, szybko dowiedzieli się, że o tym wiem i musiałem uciekać. Nie
było miejsca w Tokio, w którym mógłbym się schować. Wyjechałem i podsyłałem
anonimowo elementy układanki policji. W końcu wróciłem na moment i poszedłem na
policję, wszystko wyjaśnić. Zapewnili mi ochronę, ale odmówiłem i wróciłem do
Rosji. Po pewnym czasie dostałem informację o tym, że wszyscy zagrażający mi
ludzie zostali ujęci, ale nie mogłem być pewien, że nie jest to fałszywa
informacja, by zwabić mnie z powrotem. Dlatego byłeś przesłuchiwany, miałem się
stawić na policji w przeciągu tygodnia, by zakończyć sprawę, ale musiałem
sprawdzić, czy jest już bezpiecznie. Dlatego teraz możemy już jawnie się
spotykać i razem zamieszkać. Nikt więcej nam nie zagrozi.
Opowiedział, bawiąc się blond kosmykami i uśmiechając się
lekko, myśląc o tym wszystkim, przez co przeszedł.
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, trzeba przyznać że dobrze Izaya rozegrał sprawę i teraz może być bezpiecznie... ciekawe jak inni zareagują jak obwieszczą że są razem czy będzie to jednak na zasadzie powiedzenia i tak wszyscy zareguja "to było do przewidzenia, kto się czubi ten się lubi"
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia