Jak powietrze - Poranek
Mieli jakieś szczęście w nieszczęściu i właściciel
mieszkania Otabeka pozwolił im wprowadzić się wcześniej, pokrywając oczywiście
koszty, więc przynajmniej nie zostali na ulicy. Ale Jurij i tak nie potrafił
pogodzić się z obecną sytuacją i nie potrafił zaakceptować, tego, co się stało.
Bolało go, że dziadek, jego jedyna rodzina, nie chciał zaakceptować jego
miłości. Chłopak siedział w oknie i wpatrywał się w pustą o tej porze ulicę,
gdy usłyszał ciche kroki. Odwrócił się i spojrzał na swojego chłopaka, który w
białej koszulce do spania i czarnych bokserkach, z rozwichrzonymi włosami
wyglądał cholernie seksownie, i widział to, ale blokowało go zachowanie jego
dziadka.
-Yuri, już późno, chodź spać.
Poprosił delikatnie, wiedząc, że w każdej chwili jego
partner może wybuchnąć. Błękitne oczy spojrzały na niego smutno, a długie rzęsy
rzucały ciemny cień na blade policzki.
-Nie mogę spać.
Wyznał, podciągając kolana pod brodę i obejmując je
ramionami. Po chwili poczuł ciepłą dłoń na swoim ramieniu i dostał pocałunek w
czubek głowy, przez co poczuł się, jak dzieciak.
-Kochanie, nie możesz się tak zachowywać, wykończysz się.
Twój dziadek potrzebuje czasu, ale zaakceptuje to, nie martw się. Ale nie
możesz się tak zachowywać, to cię wykończy. Bądź sobą i zobaczysz, że będzie
dobrze.
Obiecał mu, w jakiś dziwny sposób obaj czuli, że mówi
prawdę. Na delikatnej twarzy wykwitł szeroki, ale zadziorny uśmiech, a
nastolatek wstał i oparł się biodrem o parapet.
-Ach tak?
Zapytał zaczepnie, widząc, jak na ukochanej twarzy wykwita
delikatny uśmiech.
-Tak.
Odparł cicho Beka i po chwili drobne dłonie chwyciły go za
koszulkę, zmuszając, by się schylił a jego usta zostały nakryte bladymi wargami
chłopaka. Objął go w pasie, przyciągając do siebie drobniejszą postać i
odwzajemnił pieszczotę tych słodkich usteczek. Gdy odsunęli się od siebie,
spojrzeli sobie w oczy i młody Kazach wiedział, że jego ukochany Yurij powoli
będzie wracał do siebie.
-Dziękuję.
Wyszeptał blondyn, przytulając się do swojego chłopaka i
chłonąc ciepło jego ciała. Nie przyznałby się, ale zmarzł od siedzenia na oknie
i potrzebował teraz ciepła. Wrócili do sypialni i położyli w łóżku, obejmując
się ciasno, nie chcąc się rozdzielać.
-Zrobię dla ciebie wszystko.
Szepnął czarnowłosy, gdy gładził delikatnie blady policzek i
myślał, że jego partner już śpi, ale ten spojrzał na niego roziskrzonymi choć
zmęczonymi oczami.
-Ja dla ciebie też.
Wyznał nastolatek, wtulając się w ciepłą pierś i zasnął,
wsłuchując się w bicie jego ukochanego serca, które bije tylko dla niego.
Rano, gdy się obudził, był w łóżku sam. Przeciągnął się i
otulił wiszącą na krześle bluzę swojego chłopaka, która była na niego za duża,
ale dawała mu dość ciepła i ruszył do kuchni, by zrobić sobie herbatę. Na stole
stał talerz z naleśnikami a pod nim leżała kartka z charakterystycznym pismem.
Hej kochanie,
mam nadzieję, że
dobrze spałeś? Musiałem iść na trening i nie chciałem cię budzić. Wiem, że nie
chcesz wracać do szkoły, pogadam z Yakovem czy masz możliwość robienia szkoły
online. Myślę, że on będzie coś wiedział na ten temat. Wrócę koło pierwszej i
zrobię coś na obiad. Póki co zostawiłem ci naleśniki. Jak masz ochotę na coś
specjalnego potem, to napisz mi wiadomość, postaram się kupić.
Miłego dnia,
Beka
Beka
Uśmiechnął się i odłożył kartkę, zabierając się za
śniadanie. W sumie mógłby się przyzwyczaić do takiej sielanki. Jedynym, kogo mu
brakowało, był jego dziadek i akceptacja ich związku. Ale może Beka ma rację i
z czasem to się zmieni.
Komentarze
Prześlij komentarz