Pomocy - rozdział 9
-Nie znam rosyjskiego.
Usłyszałem i z westchnięciem usiadłem po turecku na materacu, spoglądając na właściciela pokoju, który przyglądał mi się z niezrozumieniem.
-Bo nie jestem jego synem.
Powtórzyłem, tym razem po japońsku i widziałem, jak na jego twarzy pojawiło się zrozumienie.
-Mój ojciec, a raczej mąż mojej matki jest zdania, że skoro moja matka się z kimś puściła i się pojawiłem, to on nie ma obowiązku mnie utrzymywać. Od kiedy tylko zaczął znajdywać klientów, którzy byli chętni na rżnięcie młodego chłopca, zaczął mnie sprzedawać i trzepać na tym niezły hajs. To sposób, żebym mógł w ogóle mieszkać w jego domu. Oczywiście w dniu, gdy skończę 18 lat i tak wywali mnie na zbity pysk.
Wyjaśniłem, widząc, jak otwiera usta, by zadać mi jakieś pytanie.
-Ile razy już to robiłeś?
Zapytał cicho, jednak już na mnie nie patrzył. Nie mógł i w cale mu się nie dziwiłem. Sam nie mogę na siebie patrzeć.
-Zbyt wiele, by to zliczyć.
-Te rany to od nich?
Automatycznie dotknąłem świeżych otarć na mojej szyi, co uświadomiłem sobie dopiero po chwili.
-Nie tylko. Ojciec często mnie bije.
Wzruszyłem ramionami, jakby to było coś najnormalniejszego na świecie. Siedzieliśmy w ciszy, która jednak zaczęła mi ciążyć, więc wstałem i skierowałem się do drzwi, ale wtedy blondyn chwycił mnie za rękę i przyciągnął do siebie, zamykając mnie w swoim uścisku, a mimo to odepchnąłem go.
-Nie żałuj mnie, Shizuo. Nie warto.
Komentarze
Prześlij komentarz