Wybuchowy lód - Prolog
-Todoroki, spieprzaj z mojego miejsca. - zaczął się zwykły dzień w klasie 1A w UA.
Biało-czerwonowłosy chłopak spojrzał na stojącego nad nim blondyna, niechętnie
odrywając wzrok od czytanej przez niego książki.
-Nie jest podpisane. - zauważył, wracając do czytania książki i czując, jak
atmosfera w klasie zgęstniała a kątem oka zauważył, jak wszyscy powoli odsuwają
się od nich pod ściany, nie chcąc brać udziału w ich kłótni i przypadkiem
oberwać.
-Powiedziałem spieprzaj! Ja chcę tu siedzieć i zawsze tu
siedzę! - wrzasnął Bakugo, niemal się zagotowując, zupełnie, jakby
Shouto go postawił w swoim ogniu, ale ciepło-zimny chłopak nawet nie
zareagował.
-Kacchan, zostaw go. Cały semestr tam siedział, lubi to
miejsce, nie ma się o co kłócić. - no tak, w całej klasie był tylko jeden idiota, który byłby
zdolny wyrwać się, by stawać na drodze wkurzonemu Katsukiemu i w sumie nikt się
specjalnie nie zdziwił. Czerwone oczy zmierzyły zielonowłosego wściekłym
spojrzeniem, które normalnie zmroziłoby każdego, ale nie jego.
-Nie wtrącaj się, Deku! - rozkazał, po czym walnął pięścią w biurko, przy którym
siedział Todoroki, próbując zwrócić na siebie jego uwagę. -Zabieraj stąd swoją dupę! - wrzasnął, znów się do niego zwracając. Heterochromiczne
tęczówki spojrzały znów na blondyna, który za moment eksploduje.
-Możesz mnie w nią co najwyżej pocałować. - oznajmił i w tym momencie cierpliwość Katsukiego się
wyczerpała i już miał zaatakować Todorokiego, gdy ten szybko zamroził dłoń,
która miała wymierzyć wybuchowy cios w jego stronę. Wszyscy zamarli i z
zaskoczeniem patrzyli na sytuację, ale nawet wściekłość, która gotowała się w
blondynie nie mogła roztopić tego roku.
-Jeszcze cię dopadnę, mieszańcu. - wysyczał Bakugo i rozwalił lód, przywalając ręką w ścianę z
całej siły, po czym zajął swoje stałe miejsce w momencie, gdy nauczyciel wszedł
do klasy i rozpoczął lekcje. O tak, on mu jeszcze pokaże. Kiedyś na pewno.
Komentarze
Prześlij komentarz