Jak powietrze - Oczekiwanie
Dni mijały im dosyć spokojnie i Otabek stawał na głowie,
żeby jakoś pocieszyć swojego partnera i odciągnąć jego myśli od tego, że jego
dziadek nie akceptował ich związku. Była to jego jedyna rodzina i bardzo bolała
go reakcja swojego opiekuna, bardzo chciał, żeby ten w końcu się do niego
odezwał i powiedział, że go kocha i nie przeszkadza mu jego związek z Kazachem.
Tego dnia było dokładnie tak samo. Blondyn obudził się i przetarł oczy,
spoglądając za okno na błękitne, zachmurzone niebo, po którym powoli wspinało
się Słońce. Westchnął i uśmiechnął się, czując obejmujące go, silne ramie,
które przyciągnęło go do umięśnionego i ciepłego torsu. Wtulił się w niego, po
czym odwrócił się przodem do swojego chłopaka i schował twarz w zagłębienie w
jego szyi i zamruczał, czując długie palce, które wplotły się w jego włosy i
zaczęły je przeczesywać.
-Dzień dobry.
Usłyszał niski głos, który wibrował mu w uszach, co było
przyjemne i nie chciał budzić się przy kimkolwiek innym w swoim życiu.
-Hej.
Odparł zadowolony i trącił nosem obojczyk swojego
ukochanego, chcąc go jakoś zaczepić. Zaśmiał się, gdy szczupłe palce
połaskotały go po karku i westchnął, odsuwając się trochę i spojrzał mu w
twarz. Brązowe oczy spojrzały na niego a blade usta uśmiechnęły się i złożyły
delikatny pocałunek na jego ustach, co młodszy z nich zaaprobował z pomrukiem.
-Muszę iść na trening.
Westchnął, przewracając się na plecy i czując, jak drobne
ciało wtula się w jego bok. Zamruczał cicho, czując drobne palce, które
kreśliły szlaczki po jego skórze.
-Ja też.
Odparł nastolatek, podnosząc się do siadu i przeciągając
się. Ciemnowłosy przejechał wzrokiem po bladym, szczupłym ciele i zaraz potem
Kazach również podniósł się z łóżka, wstając.
-Swoje treningi masz dwie ulice dalej niż ja, prawda? Co tam
robicie?
Zapytał, zakładając długie, dresowe spodnie w kolorze khaki
i biały t-shirt, a w tym czasie Yurij ubrał swoją koszulkę z nadrukiem tygrysa.
-Różnie. W sensie dużo na raz. Mam niby gimnastykę
korekcyjną i zdrowotną, ale oprócz tego mam jeszcze elementy yogi, pilatesu,
cardio i głównie baletu, bo na tym najbardziej mi zależało. Co prawda nie mogę
nigdy tańczyć zawodowo w balecie i robić w nim wszystkiego, ale będę robił
tyle, ile mogę, bo to lubię.
Wyjaśnił, wzruszając ramionami i spinając swoje długie włosy
w kucyka, który miękko opadał mu na plecy. Obaj weszli do kuchni i starszy z
nich zajął się robieniem śniadania a młodszy nastawił ekspres by zaparzyć kawę
i wyciągnął z kieszeni swojego ukochanego paczkę papierosów.
-Nie powinieneś palić.
Usłyszał zatroskany głos, ale jedynie skwitował to
wzruszeniem ramionami i wsadził papierosa między wargi, po czym wyszperał w
kieszeni bluzy zapalniczkę i go odpalił.
-Ty palisz, to ja też. Bierne palenie jest bardziej
szkodliwe niż palenie.
Zauważył, otwierając okno i opierając się o parapet,
spoglądając na krajobraz miasta. Poczuł ciepłe dłonie na swoich biodrach i
odwrócił głowę, uśmiechając się lekko.
-Ale ty jesteś nieletni.
-Mam już 16 lat, nie ma różnicy czy poczekam jeszcze trochę
ponad rok czy nie.
Wyjaśnił, po raz kolejny zaciągając się dymem i po chwili
wydmuchując dym z ust. Ciepłe palce z jego bioder zniknęły i jego partner
wrócił do gotowania.
-Nie powinieneś palić.
Powtórzył i zabrał się za robienie jajecznicy, wiedząc, że i
tak nic nie wskóra a jego chłopak musi jakoś odreagować wszystkie swoje
negatywne emocje. Westchnął i pokręcił głową, ale już nic nie powiedział. W
końcu kiedyś do niego dotrze, ale nic na siłę. Nigdy.
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, bardzo mi jest smutko z powodu Juirija ale Otabek dzielnie go wspiera...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zoska