Wybuchowy lód - Rozdział 6


Następnego dnia wszyscy w odległości 300 metrów widzieli, że dzisiaj wyjątkowo nie należy drażnić króla eksplozji, bo jest on wyjątkowo zirytowany, co widać było szczególnie po jego twarzy. Mimo złego humoru i irytacji, siedział spokojnie na lekcjach i nie wychylał się na treningach, skupiając się w całości na swoim cudownie odnalezionym koledze z klasy, który jakimś sposobem uciekł z rąk porywacza. Na ostatniej lekcji, którą mieli ze swoim wychowawcą, do klasy weszły jeszcze trzy osoby - bohater numer jeden, bohater numer dwa i oficer policji.

-Todoroki Shoto, chcielibyśmy zadać ci kilka pytań. - oznajmił policjant, spoglądając na biało-czerwonego chłopaka, który spojrzał na nich od niechcenia i nie ruszył się nawet z miejsca.

-Możecie to zrobić tutaj. - odparł w końcu, widząc grymas niezadowolenia na płonącej ogniem twarzy swojego ojca. Uśmiechnął się kpiąco, ale nic więcej nie powiedział. Gdy Aizawa wyraził zgodę na zadanie tych pytań przy klasie, mężczyzna kontynuował.

-Więc... wiemy już większą część rzeczy, ale pojawiły się jeszcze dwa pytania. Czy przypomniało ci się, kto cię porwał? - zapytał, zawisając długopisem nad swoim otwartym notatnikiem, najwyraźniej chcąc zanotować jego odpowiedź.

-Nie wiem nic więcej, niż to, co już powiedziałem. Miał czarne włosy, blizny i czarny płaszcz. Nic więcej nie pamiętam. - powiedział a na samym końcu wypowiedzi jego głos zabrzmiał jakoś tak.... dźwięcznie i słodko, ale nikt nie zwrócił na to uwagi. Nikt, oprócz jednego ucznia.

-Walczyłeś z tym Złoczyńcą? - kolejne pytanie, na które wczoraj już odpowiedział. Westchnął z irytacją i uśmiechnął się kpiąco, mierząc spojrzeniem całą czwórkę stojących przed nim dorosłych.

-Aż takie macie kłopoty z pamięcią? Już wczoraj mówiłem. Zostawił mnie samego w jakimś pomieszczeniu. Udało mi się spalić linę, którą mnie związał i uciec. Co w tym trudnego do zrozumienia? - zapytał, prychając kpiąco na końcu. Aizawa uniósł brew, zdziwiony tą postawą swojego ucznia, All Might nie był pewien, co się dzieje z młodym Todorokim, a Endevador był coraz bardziej wkurzony.

-Po prostu nie do końca trzyma się to wszystko kupy i chcemy ustalić jak najwięcej faktów. - oznajmił policjant, który wydawał się w ogóle nie zwrócić uwagi na lekceważące zachowanie chłopaka i skończył zapisywać jego odpowiedzi.

-Wczoraj już złożyłem oficjalne wyjaśnienia. Podpisałem je. Nie mam nic więcej do powiedzenia. - powiedział ognisto-lodowy chłopak i wrócił do czytania książki, gdy Endevador nie wytrzymał jego tonu wypowiedzi i zachowania i podszedł do niego, biorąc go za fraki, ale w tej samej sekundzie jego ręce zostały zamrożone. Wszyscy patrzyli oszołomieni na tę scenę. -Nie dotykaj mnie, stary oblechu. Myślisz, że nie wiem o twoich grzeszkach? Wiem wszystko, dlatego cię tak nienawidzę. Jesteś nikim. - warknął Todoroki niskim głosem, w którym pobrzmiewała groźba. Bohater numer dwa rozmroził lód na jego rękach i puścił syna, przeklinając pod nosem.

-Nie waż się tak zwracać do własnego ojca, Shoto! - powiedział, spoglądając na niego gniewnie, ale chłopak nic sobie z tego nie robił.

-Nie będę szanować takiego śmiecia jak ty. Dla mnie nie istniejesz. - po tych słowach w klasie zapadła cisza, przepełniona napięciem i strachem.

Komentarze

Popularne posty