Prima-Aprilis - one-shot - Twincest
Hej kochani,
wiecie, co dzisiaj jest?
Prima-Aprilis!
Więc zapraszam Was na Prima-Aprilisowy one-shot z Twincestu :)
Prima-Aprilis!
Więc zapraszam Was na Prima-Aprilisowy one-shot z Twincestu :)
Zapraszam,
Neko
Spałem sobie smacznie, szczęśliwy, śniąc słodko, słodziutko o przebywaniu w domku wakacyjnym nad oceanem na jakiejś malowniczej wysepce, a Słoneczko nieskutecznie próbowało się przedrzeć przez moje ciemne, grube żaluzje, więc mogłem sobie spać w najlepsze, ale do mojej pogrążonej we śnie podświadomości zaczęło coś docierać. Co... czekaj... co... coś mi nie pasuje... hmm.... O! Wiem! Nie ma przy mnie Billa a wiem, że ten czarnowłosy zasypiał w moich ramionach poprzedniego wieczoru, jestem tego pewien. Z westchnięciem godnym cierpiętnika rozwarłem ciężkie powieki, spod których wręcz sypał się piasek, bo ostatnio zdecydowanie zbyt dużo pracowaliśmy, i ledwo widząc na oczy zacząłem szukać wzrokiem mojego bliźniaka po pokoju, jednocześnie przecierając twarz, ale nigdzie go nie zauważyłem.
-Billy?
Rzuciłem w przestrzeń, ale nikt mi nie odpowiedział. Odrzuciłem kołdrę i zaraz potem naciągnąłem leżące przy łóżku bokserki na gołą dupę, bo wczoraj przed snem uprawialiśmy sex, i zarzuciłem na swój tors jakiś biały t-shirt z jakimiś bazgrołami, po czym ziewając wyszedłem z pokoju, idąc w stronę schodów. Wiem, że mój braciszek lubi przesiadywać w kuchni, więc tam się skierowałem i stanąłem w drzwiach jak wryty. Bill tam był, faktycznie, tylko wyglądał jakoś inaczej... tylko w jakim sensie inaczej? Podrapałem się po karku, gdy na mnie spojrzał i uniosłem jedną brew. Coś mu się stało z twarzą. No tak, on często nosi makijaż, nawet tak wcześnie rano.. no dobra, nie jest wcześnie, bo jest prawie 12:00, ale i tak, to było coś więcej. Wyglądał, jakby miał się rozpłakać, ale nie do końca wiedziałem, dlaczego. Plus, to nie była jedyna rzecz, która mi nie pasowała, a to już coś, zaskoczyć mnie, Toma Kaulitza!
-Co ci się stało z twarzą?
Zapytałem głupio, czym chyba lekko go uraziłem, ale nie skomentował tego, wstając i zauważyłem, że w sumie nie tylko jego twarz się zmieniła... albo jestem jeszcze aż tak zaspany, albo Bill przypomina teraz bardziej kobietę niż zwykle.
-Ja... Tom... ja nie wiem, jak to się stało!
Powiedział płaczliwym głosem i widziałem, jak w jego oczach zabłysły łzy. Kurde, Bill, o czym ty do jasnej ciasnej opowiadasz? Dopadłem do niego i chciałem go przytulić, ale zobaczyłem... że mój BRAT ma BIUST! Co tu się do cholery dzieje? Ja jeszcze śpię, tak?
-Co..?
Wyrwało mi się, a Bill spuścił wzrok i wtedy do mnie dotarło, co mi w nim nie pasowało. Bill nie tylko nagle miał piersi i bardziej kobiece kształty, ale także jego twarz wyglądała na bardziej kobiecą!
-Nie wiem... nie wiem, jakim cudem, ale... obudziłem się w środku nocy... t-tak i... pojechałem do lekarza i... on powiedział, że to rzadka mutacja genetyczna a ja... jestem w ciąży i zostanę kobietą na zawsze!
Powiedział i wybuchł płaczem, a ja poczułem, jakby ktoś mnie walnął w łeb czymś bardzo ciężkim. Przytuliłem go sztywno i poklepałem po plecach.
-Ciii... będzie dobrze, Billie.
Zapewniłem go, chociaż w cale nie byłem tego taki pewien. Wywinął mi się z ramion i spojrzał na mnie jak zbity piesek.
-Przepraszam.
-Nie masz za co przepraszać, Billie, to nie twoja wina. Za chwilę wrócę.
Obiecałem i najpierw pognałem do pokoju, dosłownie jakbym dostał przyspieszenia albo ktoś mi wsadził petardę do tyłka i założyłem spodnie, chwyciłem portfel i kluczyki do auta i wypadłem z domu, jakby mnie sam Diabeł gonił i odjechałem w siną dal.
Nie no, żartuję. Wróciłem po kilku godzinach i zacząłem wypakowywać zakupy. Najpierw wyjąłem i rozłożyłem wózek dla dziecka, potem włożyłem do niego, pod niego i zawiesiłem na rękach masę torebek z rzeczami dla dzieci i niemowlaków, zamknąłem auto i wszedłem do domu.
-Bill! Już jestem! Kupiłem trochę rzeczy dla dziecka!
Wrzasnąłem, po czym wszedłem do salonu i zamurowało mnie. Bill siedział na kanapie, zupełnie normalny, nie taki kobiecy jak dzisiaj rano, a obok niego Geo i Gus, którzy patrzyli po nas jak po idiotach.
-Jakiego dziecka?
Zapytał Gus, a mi wszystko nagle wypadło z rąk. Co..? Co się dzieje? O co chodzi? Bill wstał i podszedł do mnie swoim drapieżnym krokiem i będąc dwa kroki ode mnie wybuchł śmiechem.
-Naprawdę przez cały dzień nie zorientowałeś się, że dzisiaj jest Prima Aprilis?
Spytał, niemal dusząc się ze śmiechu i ocierając łzy z policzków, a ja upadłem tam, gdzie stałem, czując, jak wewnętrznie umarłem, wkręcony przez mojego bliźniaka.
Komentarze
Prześlij komentarz