Opiekun - rozdział 6
Zapukałem do drzwi prowadzących do pokoju Erwina i gdy usłyszałem pozwolenie, otworzyłem je, wchodząc do środka. Zauważyłem, że w jego pokoju nie było szafy ani łóżka - ściany wypełnione były regałami na książki a naprzeciwko drzwi stało wielkie biurko, zasłane papierami. Natomiast po prawej stronie zauważyłem kolejne drzwi, prawdopodobnie prowadzące do sypialni i łazienki. Cóż... dowódcy mają lepsze kwatery, aniżeli zwykli żołnierze.
-Chciałeś mnie widzieć?
Spytałem, zauważając, że przeglądał jakieś papiery i był zajęty ich namiętnym czytaniem do tego stopnia, że nie zwracał na mnie uwagi, co niezmiernie mnie irytowało, bo skoro już czegoś ode mnie chce, to załatwmy do szybko i niech każdy pójdzie w swoją stronę.
-Tak, poczekaj chwilkę.
Poprosił, przewracając stronę. Westchnąłem cierpiętniczo i założyłem ręce na piersi, opierając się o ścianę i rozglądając się po pokoju. Wbrew pozorom znajdowało się tu dużo potencjalnej broni i możliwości ucieczki. Nie mogę nic poradzić na to, że mój mózg od razu zaczyna analizować każdy szczegół w miejscu, w którym się znajduję, wynajdując od razu wszystkie możliwe drogi ucieczki. Spojrzałem na niego gdy odłożył papiery i po chwili zmierzył mnie spojrzeniem swych stanowczych oczu.
-Eren jest uroczym dzieckiem. Bardzo zdolnym z tego co zauważyłem.
Zaczął, a ja uniosłem jedną brew. Chce ze mną rozmawiać o Erenie? Odbiło mu czy nagle zamienił się w pedofila i chce wykorzystać tego bachora? Ale trzeba robić dobrą minę do złej gry i nie dać nic po sobie poznać jeśli chcę się dowiedzieć czegokolwiek więcej.
-Tak, jest bardzo zdolny. Szczególnie szybko przyswaja sobie techniki samoobrony.
Przyznałem, udając, że w cale nie zaniepokoiło mnie jego nagłe zainteresowanie sierotą którą zdecydowałem się wziąć pod swoje skrzydła. Odchrząknął, najwyraźniej zakłopotany, ale ja nie spuszczałem z niego wzroku ani na moment.
-Jak się domyślasz, w niedługim czasie zostanę generałem. Ty sam jesteś bardzo uzdolnionym żołnierzem i jestem pewien, że jesteś w stanie wyszkolić Erena samodzielnie na dobrego zwiadowcę. Eren planuje wstąpić do Korpusu Treningowego. Jeśli chcesz, jako generał, mogę zarządzić, że wstąpi do Korpusu Zwiadowców bez brania udziału w trzyletnim treningu, o ile zobowiążesz się do wyszkolenia go tutaj.
Czy on na głowę upadł? A może te jego wielkie brwi zasłaniają mu czysty pogląd na sytuację? Czy on ma świadomość, co właśnie powiedział? Ale sądząc po ekspresji jego twarzy, najwyraźniej doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Pomysł był faktycznie niegłupi, ale ma dużo wad.
-Wyszkolę Erena pod moim okiem, ale w wieku 12 lat pozwolę mu wstąpić do Korpusu Treningowego. Przede wszystkim musi nauczyć się być żołnierzem i współpracować z innymi. Zdajesz sobie sprawę, że nie będę chciał w nasze treningi angażować innych zwiadowców, więc tutaj się tego nie nauczy, a współpraca na misjach jest konieczna. Przyda mu się też przystosowanie się do życia w trudnych warunkach a nie tylko w bezpiecznym zamku. Nauczy się więc również samodzielności. W dodatku, skoro ma szansę wyrwać się z toksycznego towarzystwa Mikasy i Armina i wywinąć się ze szponów Hanji, nie będę go tu zatrzymywał. Jeżeli pojawią się jakiekolwiek przeciwwskazania albo Eren z innych powodów nie będzie w stanie wstąpić do Korpusu Treningowego, będę indywidualnie kontynuował jego szkolenie. Przez kolejne sześć lat przekażę mu wszystko, co wiem. Dzięki szkoleniu w Korpusie Treningowym stanie się jeszcze lepszy i znajdzie własny styl, a gdy wróci dopracuje wszystko razem z całym Korpusem Zwiadowców i, no cóż, trzeba to powiedzieć, ma szansę stać się najlepszym żołnierzem ludzkości.
Wyjaśniłem tak by ten idiota zrozumiał jak wielkie dziury ma jego plan zatrzymania Erena w zamku na zawsze i na wieczność. Zobaczyłem, jak jego brwi wędrują spotykając się na środku zmarszczonego czoła.
-Rozumiem co masz na myśli, jednak jedna kwestia mnie zastanawia. Powiedziałeś o toksycznym towarzystwie Mikasy Akerman i Armina Arleta. Wydawało mi się, że Mikasa jest przyszywaną siostrą Erena i cała trójka zna się od... no, całe życie.
Ach, więc do niego jeszcze nie dotarły durne i bezpodstawne oskarżenia mojej krewnej co do mojego podopiecznego? No cóż, trudno, powiedziałem a, więc muszę powiedzieć b, i miałem wrażenie, że ten prawie generał o największych brwiach na świecie mnie zrozumie i razem ze mną będzie chronił przed nimi Erena.
-Rodzice Erena zostali zamordowani. Mikasa znalazła Erena na ziemi, pomiędzy Grishą i Carlą, całego we krwi, gdy wpatrywał się tępym wzrokiem w nóż i oskarżyła Erena o zamordowanie własnych rodziców. Oskarżyła sześcioletnie dziecko o zamordowanie dwójki dorosłych ludzi, w dodatku tak ważnych dla niego. Potem powiedziała Erenowi wprost, że jest potworem i napawa ją obrzydzeniem. Nie mam zamiaru pozwolić jej lub komukolwiek niszczyć jego psychiki. Jest moim podopiecznym i zrobię wszystko, by dorósł i stał się dobrym człowiekiem i żołnierzem. Oni jedynie podcinają mu skrzydła.
Wyjaśniłem, widząc zrozumienie na jego twarzy. Nareszcie. Przerzucił kilka papierów i przeczytał je, po chwili podając mi jeden z nich, więc chwyciłem dokument w rękę i zacząłem czytać. Wynik śledztwa w sprawie morderstwa Grishy i Carli Jeager. Och? Ciekawe.
-Dostałem to dzisiaj rano. Wynik śledztwa wskazuje, że byli to dwaj grasujący od dawna po Shinganshinie rabusie. Wpadli kilka dni temu w ręce Żandarmerii i do wszystkiego się przyznali. Ale rozumiem twoje stanowisko. Opiekujesz się Erenem i znasz go najlepiej. Rób co uważasz za słuszne. Mimo to, wrócę do tematu za sześć lat. Nie poddaję się tak łatwo.
Ostrzegł mnie, ale ja już ruszyłem w stronę drzwi wiedząc, że dyskusja jest zakończona. Wróciłem do siebie i położyłem dokument na biurku, podchodząc do skulonej na łóżku postaci. Pokój oświetlał jedynie wiszący nisko za oknem księżyc, ale widziałem jego spokojną, pogrążoną we śnie twarz. Przysiadłem i przyglądałem mu się, pogrążając się w rozmyślaniach. Czy podjąłem dobrą decyzję?
Komentarze
Prześlij komentarz