Sekret - rozdział 32








Noc zapadła zaskakująco szybko, chociaż zdecydowanie za wolno, jak dla brązowowłosego. Westchnął cicho i spojrzał na swojego pogrążonego we śnie męża, poczym wstał i zarzucił na siebie swój czarny płaszcz. Położył przygotowany wcześniej list na poduszce obok niego i po cichu wyszedł z sypialni, chociaż słyszał, jak zaskrzypiały zawiasy w drzwiach, co go speszyło, ale zauważył, że jednak blondyn nie obudził się. Odetchnął z ulgą i skierował się na schody, bardzo uważając, by żadna z desek nie zaskrzypiała i zszedł na dół. Przystanął na moment w salonie, wsłuchując się w głuchą ciszę panującą w domu i zamknął na moment oczy, oddychając głębiej. Czuł narastającą mu gulę w gardle, ale nie mógł jej przełknąć. Zacisnął schowane w kieszeniach dłonie w pięści i skierował się do wyjścia. Już miał otwierać drzwi, gdy zdawało mu się, że coś usłyszał, ale gdy przystanął i nic nie usłyszał, wyszedł po prostu na zewnątrz, czując, jak od razu owija go zimne powietrze, szczypiąc go po twarzy. Już miał wyjść poza ich bezpieczną barierę gdy poczuł silny uścisk na swoim przedramieniu, a gdy się odwrócił, spojrzał w stalowe oczy swojego małżonka, który patrzył na niego, gniewnie marszcząc brwi.

-Myślisz, że gdzie się wybierasz?

Syknął Ślizgon, przyciągając go do siebie i nie pozwalając mu wyjść poza bezpieczną strefę. Spuścił głowę a jego oczy zostały zasłonięte przez czarną grzywkę.

-Nie rozumiesz? Muszę to zrobić....

Szepnął, chociaż w głębi duszy wiedział, że nie zdoła tym przekonać swojego ukochanego.

-Niby co? Cały dzień zachowujesz się dziwnie, jakbyś już nigdy miał nas nie zobaczyć. Zastanawiałem się, o co może chodzić, ale gdy widziałem, jak wymykasz się z domu w środku nocy zdałem sobie sprawę, że ty chcesz się znów poświęcić i oddać w ręce wroga.

Głos Dracona był cichy, ale ostry i każde słowo przeszywało umysł chłopaka stojącego przed nim.

-A co mam zrobić? Inaczej zabiją wasze rodziny!

Krzyknął, czując tak wielką bezradność, że aż go to osłabiało, przez co zachwiał się i jego małżonek musiał go przytrzymać, by nie upadł..

-Zawczasu o to zadbałem. Kazałem im wszystkim się ukryć i dałem im kilka wskazówek, gdzie mogą się schować na jakiś czas. Wszystkim, nawet tym mugolom, rodzicom Hermiony. Jeśli się nie schowali, nie możesz ich już obronić. Nie pozwolę ci się znowu poświęcić, nie przeżyję tego, rozumiesz, Harry? Nie przeżyję, jeśli znów cię stracę!

Z każdym słowem mówił coraz głośniej, aż w końcu zaczął krzyczeć i zmusił swojego chłopaka, by ten na niego spojrzał. Zielone oczy przepełnione były niepewnością i strachem. Blondyn nie sądził, że Chłopiec, Który Przeżył, może się tak bardzo bać i mimo to będzie chciał się poświęcić.

-Nie mogę pozwolić, żeby ktoś jeszcze przeze mnie zginął!

W jego głosie słychać było łzy, które starał się zdusić, chociaż marnie mu to szło i po chwili na jego bladej twarzy znów pojawiły się srebrne krople.

-Nie przez ciebie, tylko przez Dumbledore'a! Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy, by ochronić naszych bliskich, jak nie posłuchają, zrobią to z własnej woli! Przestań brać wszystko na siebie, bo nic nie możesz na to poradzić! Nie jesteś z tym sam i to nie twoja wina, jeśli ktoś zginie, to nie ty ich zabijasz!

Krzyczał, chociaż widzą łzy swojego ukochanego czuł, jak serce rozrywa mu się na pół . Nie mogąc dłużej na to patrzeć, schował go w swoich ramionach i pozwolił mu wypłakać się w jego ramię.

-Nie chcę tak... boję się, Draco, boję się!

Łkał, wtulając się w niego i kompletnie tracąc nad sobą kontrolę. Ciepła dłoń spoczęła na jego głowie i gładziła go uspokajająco po włosach, a nastolatek odetchnął, uspokajając się.

-Wiem, Harry. Wiem...

Szepnął, ściskając mocniej drżące ciało. Odsunął go lekko od siebie i spojrzał mu w czerwone, zapłakane oczy, po czym przyłożył dłoń do jego czoła.

-Przepraszam.

Dodał i wyszeptał zaklęcie, a po chwili widział, jak w zielonych oczach gaśnie życie, powieki ciężko opadają a ciało staje się bezwładne. Skontrolował jeszcze oddech swojego partnera i upewniając się, że ten spokojnie śpi, wziął go na ręce i zaniósł do sypialni, wiedząc, że wszystkich obudzili swoimi krzykami i zaraz będzie musiał im wszystko tłumaczyć, choć najważniejsze było dla niego samopoczucie jego chłopaka, któremu najwyraźniej nie umiał pomóc.


Komentarze

  1. Hejeczka,
    wspaniale, jedno słowo ufff Draco zauważył że coś nie gra i czuwał powiedział bardzo dobrze, że nie musi brać wszystkiego na swoje barki...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty