Wybuchowy lód - rozdział 5


Deku chodził po sali lekcyjnej, w której siedział tylko on, Bakugo, Uraraka, Iida i Kirishima i zastanawiali się, co mają zrobić. W gabinecie dyrektora znajdował się właśnie All Might, Endevador, Aizawa i komisarz z policji i planowali akcję ratunkową porwanego Todorokiego. Tylko jak go namierzyć? W końcu Liga Złoczyńców zmieniła miejsce urzędowania i najcięższym orzechem do zgryzienia było, gdzie się teraz znajdują. Zielonowłosy oczywiście nie mógł usiedzieć na miejscu i krążył zamyślony po sali, doprowadzając tym Urarakę do zawrotów głowy.

-Musimy coś zrobić i wspomóc policję i pro hero w operacji odbicia Todorokiego z rąk Ligii Złoczyńców, tylko jak? - zadał po raz kolejny to samo pytanie, na które nikt nie umiał mu odpowiedzieć, chociaż wszyscy o tym myśleli. Gdy zastanawiali się, co zrobić, do klasy nagle wkroczył... nie kto inny jak ich ognisto-lodowy przyjaciel! Wszystkich zamurowało i zbledli, jakby zobaczyli ducha.

-Todoroki? - zapytał w końcu Iida, jako pierwszy zabierając głos i przerywając panującą w klasie ciszę.

-No ja, a co? - odpowiedział im jak zwykle opanowany głos, a chłopak popatrzył na nich jak po idiotach i domyślając, o co im chodzi, westchnął. -Naprawdę myślicie, że jestem takim niedołęgą, że nie umiem sprać jednego złoczyńcy i mu uciec? - westchnął, zakładając ręce na piersi. Deku dopadł do niego i go przytulił, na co czerwono-białowłosy chłopak dziwnie się spiął, ale rozradowany piegowaty nie zwrócił na to uwagi.

-Oczywiście, że umiesz! Cieszę się, że wróciłeś i nic ci nie jest. - powiedział, uśmiechając się szeroko. Wszyscy odetchnęli z ulgą a jako następny do Shoto podszedł ich przewodniczący i położył mu dłoń na ramieniu. -Powinieneś iść do dyrektora, pro hero i policja organizują tam akcję odbicia cię, ale skoro nie jest to już konieczne powinieneś ich powiadomić. - zarządził i chłopak skinął głową po czym wyszedł z sali. Nie zauważył pary uważnie śledzących go, czerwonych oczu, które podejrzliwie na niego patrzyły. Katsukiemu coś nie pasowało w tym mieszańcu, ale nie był w stanie stwierdzić, co takiego. Westchnął cicho i wstał z ławki, zabierając swoje rzeczy, po czym wyszedł z zamiarem powrotu do domu, ciągle mając w głowie zapaloną żółtą lampkę, że zachowanie jego rywala było inne niż zazwyczaj, ale jednocześnie nie mógł dotrzeć do tego, w jaki sposób inne i co to dokładnie oznacza. Czyżby aż tak wpłynęło na niego to porwanie? O co chodzi i jak ma do tego dojść? Wkurzony walnął w swoją szafkę szkolną, wykrzywiając jej drzwi, po czym prychnął i ruszył w drogę do domu. Nie będzie zaprzątał sobie głowy jakimś głupim, homoseksualnym mieszańcem. Kategorycznie odmawia, jako iż jest on Katsukim Bakugo. A więc z miną odstraszającą każdego mijającego go człowieka przemierzał ulice miasta.

Komentarze

Popularne posty