Doki-doki - rozdział 28
Ledwo otwarłem oczy i już je zamknąłem, bo zaatakowało mnie
ostre światło. Jęknąłem i spróbowałem unieść rękę, by zakryć oczy, ale było to
ciężkie.
-Hinata!
Usłyszałem zdenerwowany, znajomy głos. Odwróciłem głowę w
jego kierunku i otwarłem powoli oczy, mrużąc je, po chwili już wyraźnie widząc
mojego chłopaka. Uśmiechnąłem się, mimo, że czułem mdłości i ból głowy a w
gardle miałem Saharę.
-Hej.
Powiedziałem bardzo słabym tonem, próbując ogarnąć sytuację,
mimo osłabiającego mnie bólu głowy. Poczułem jego dłoń na swoim policzku i
zorientowałem się, że jest zmartwiony.
-Wiesz, jak mnie wystraszyłeś?!
Krzyknął, a ja aż jęknąłem. Jego krzyk tylko potęgował ból
głowy. Wstał i wściekły wyszedł, trzaskając drzwiami. Ale o co mu do cholery
chodzi? Po chwili drzwi cicho się otwarły, a gdy tam spojrzałem, zobaczyłem
Suga-mamę i Noya-senpai, którzy podeszli do mnie ze zmartwionymi uśmiechami na
twarzach.
-Hej, chłopaki.
Suga od razu pomógł mi podnieść się do siadu i napić się
kilka łyków wody, po czym ułożył mnie na poduszkach i obaj przy mnie usiedli.
-Kageyama musi się uspokoić, zaraz wróci. Bardzo się o
ciebie martwił. Z resztą jak my wszyscy.
Wyjaśnił Noya-senpai, uśmiechając się do mnie. Ale co się
takiego stało?
-O co chodzi?
Spytałem, zwilżając wciąż suche wargi koniuszkiem języka.
Obaj wymienili spojrzenia i Suga-mama westchnął ciężko.
-Uprawiałeś seks z Kageyamą i gdy skończyliście, zemdlałeś.
Kageyama się wystraszył i zadzwonił po karetkę. Gdy tu przyjechaliśmy, był
blady jak ściana i wrzeszczał na wszystkich. Byłeś nieprzytomny przez trzy dni,
a on tu cały czas siedział. Z resztą żadne z nas nie ruszyło się z miejsca
odkąd tu jesteśmy.
Wyjaśnił, a ja zmarszczyłem brwi. Zemdlałem? Ale dlaczego
niby? Nic z tego nie rozumiem.
-Lekarze mówią, że masz anemię i to dlatego zemdlałeś. Czyli
masz za mało żelaza i krwinek czerwonych we krwi. W sumie powinieneś mieć, bo u
ciebie doszło do niedokrwistości, dlatego zemdlałeś.
Dodał Noya-senpai, ale ja nie do końca rozumiałem.
-Czym jest anemia?
Spytałem, na co obaj przygryźli wargi.
-Jak już Noya ci powiedział, masz za mało czerwonych krwinek
i niedobry żelaza. Nie leczyłeś tego, więc stało się to niebezpieczne.
Prawdopodobnie nie miałeś pojęcia o swojej chorobie. Anemię da się wyleczyć,
ale muszą się tym zająć lekarze. Kaszlałeś ostatnio, osłabiona odporność to
jeden z objawów. Mogłeś być rozkojarzony ostatnimi czasy albo być
rozdrażnionym. Nie wiem, czy byłeś znacząco bledszy, ale jak się spotykaliśmy,
to miałem wrażenie, że męczysz się szybciej niż zazwyczaj. Jesteś wysportowany,
więc nie odczułeś tego tak bardzo.
Odparł Daichi-tata, który wszedł do pokoju z uspokajającym
uśmiechem na ustach. Położył dłonie na ramionach Sugi i uśmiechnął się do mnie.
-Cieszę się, że do nas wróciłeś.
Dodał, na co odwzajemniłem uśmiech.
-Przepraszam, że sprawiłem wam kłopot.
Powiedziałem, ale pokręcili zgodnie głowami.
-Właśnie był lekarz. Powiedział, że twoja kilkudniowa utrata
przytomności spowodowana jest infekcją, której nabawiłeś się przez anemię. Nic
groźnego, nic zaraźliwego, ale to wykończyło twój organizm do tego stopnia, że
gdy doszedłeś, zemdlałeś, bo byłeś zbyt zmęczony.
Odparł, a ja o mało nie zapadłem się pod ziemie i schowałem
czerwoną twarz w dłonie, a pokój wypełnił ich śmiech.
Komentarze
Prześlij komentarz